Trening skokowy Automatic & Erasin'Capital
Nie mogłam wyjść z podziwu jak sprawnie wszyscy rozdzielili miedzy sobą konie i byli właśnie w trakcie treningów. Część pojechała w teren, a ja stałam na środku stajni i drapałam się po głowie. W tym samym czasie stojący w głębi boksu do tej pory Automatic ciekawsko wyciągnął do mnie pysk pełen siana.
- Co tam kolego? - spytałam i pogłaskałam jego chrapy. - Może ty byś chciał się dziś trochę intensywniej poruszać? - Ogier parsknął i ponownie schował się do środka. Nie było innego wyjścia, Autek koniec. Wyprowadziłam śniętego gniadosza na stanowisko, przywiązałam co by mi nie zwiał za chwilę i zaczęłam go czyścić. Był w miarę czysty, więc kilka razy machnęłam szczotką, zgrzebłem i kopystką i go osiodłałam. Automatic stał grzecznie, parę razy przy zakładaniu ochraniaczy tupnął nogą i raz chciał mi ją podawać, ale nie było się do czego przyczepić. Weszliśmy na halę, bo na dworze strasznie wiało, a zacinający deszcz wcale nie ułatwiał sprawy. Parkur było gotowy, znajdował się na nim nawet Aaron z Erasinem, widać byli w trakcie rozgrzewki bo pokonywali już te niższe przeszkody. Patrzyłam na nich uważnie podczas podciągania popręgu, Erasin z tym swoim okiem wyglądał jak zamrożony. Wsiadłam i dałam Autkowi łydkę do stępa.
Przegalopowując obok mnie Aaron uniósł tylko rękę, ale zaraz mocniej usiadł w siodle, wziął na siebie wodze by przyhamować Erasina i wjechali na stacjonatę. Dalej po zakręcie w lewo znajdował się szereg na 4 foulee. Dziarsko sobie stępowaliśmy z Autkiem, gdy Aaron najechał na stacjonatę, ogier puknął poprzeczkę, która spadła, potem pod nosem liczyłam "raz...dwa...trzy...cztery" i okser, przy którym ogier trochę się szarpnął, przytupał, ale nie było zrzutki. Aaron wjechał na voltę, pozbierał ogiera od nowa, a ten przy każdym dołożeniu łydki, praktycznie owijał się wokół niej, gdy poprzeczka od pierwszej części szeregu była już na miejscu, a koń zebrany i gotowy do kontynuowania treningu Aaron skoczył najpierw coś niższego i pogalopował w stronę szeregu. Tym razem wyszło dobrze, bez puknięcia i przytupania.
Ja zebrałam wodze i ruszyliśmy kłusem, Automatic od delikatnego ruchu ręką zaczął rzuć wędzidło i ładnie się zganaszował. Kłus był energiczny, pracowaliśmy na tej części placu na którym mniej było Aarona i Erasina, tak żeby nie wpaść im pod nogi. Poćwiczyliśmy dodawanie i odejmowanie tempa, zatrzymania i ruszenia, a kiedy zagalopowaliśmy połączyliśmy jeszcze te wszystkie elementy i skoczyliśmy z początku coś niedużego. W spokojnym, miarowym galopie, bez rozpędzania i naganiania ogiera na przeszkody. Erasin również przegalopował obok i skoczył w ładnym stylu 2 kolejne przeszkody, i nawet najwyższa piramida nie stanowiła dla niego problemu. Widziałam Autek strzyże uszami, był chyba zadowolony z obrotu sytuacji, choć po wyprowadzeniu go z boksu wyglądał jakby nie spał trzy noce. Te kilka skoków dało mu zastrzyk energii. Gdy koń był już wystarczająco rozgrzany skierowaliśmy się na stacjonatę, prosty najazd, koń pozamykany w rękach i łydkach, ja w delikatnym półsiadzie. Aut przy skakaniu wysokich przeszkód tak mocno wybijał zadem, że można było obtłuc sobie tyłek jak i jemu grzbiet, dlatego wolałam nie narażać nas na takie nieprzyjemności. Okser i kolejna stacjonata poszły nam bez problemu. W między czasie miałam Auta na fajnym, niezbyt mocnym kontakcie, dodatkowo koń między przeszkodami słuchał ręki, ganaszował się, a mocny dosiad odpowiednio prowadził go na przeszkodę. W ten sposób pokonaliśmy wszystkie przeszkody na parkurze bez żadnej zrzutki.
- Brawo Sham, fajnie Ci ten szereg wyszedł. - powiedział Aaron.
- Dzięki, nareszcie się nauczył żeby nie szarżować na te przeszkody jak głupi.
- Erasinowi chyba to jeszcze nie przeszło.
Kłusowaliśmy, nie obok siebie bo Erasin zaraz kładł uszy i prychał na Autiego, ale w pewnych odległościach. Aaron zaczął rozstępowywać konia, a my jeszcze raz zagalopowaliśmy. Skoczyliśmy z Autim szereg z zupełnie innego najazdu, a potem pojedyncze przeszkody, robiąc przy tyn drobne przerwy, na zebranie, odpoczynek i kiedy skończyliśmy Auti był cały mokry. Aaron z Erasinem wyszli jakiś czas temu. Przykłusowaliśmy jeszcze wokół placu i zrobiliśmy parę volt, a potem przeszliśmy do stępa, na długiej wodzy. Ogier powoli normował oddech. Stępowaliśmy tak, aż trochę wysechł a następnie odstawiłam go do boksu.