Dziennik #002
Do stajni przyjechałam koło 13:00. Od dawna nie było takich upałów, a środek dnia znaczył tyle co parzące słońce. Co prawda Johan po wyjeździe Sham i Deana rozpisał wszystkim jakiś bardzo dziwny harmonogram treningów (którego nikt się nie trzymał na dobrą sprawę), ale trening który miałąm wpisany na godzinę 13.30 odpadał w zupełności. Nevaeh którą miałam przydzieloną rozpuściłaby się na czworoboku, a doskonalę wiem, że klacz ciężko znosi upały i trzeba pilnować by cały czas miała wodę i w miarę możliwości dostęp do rześkiego powietrza. W tym momencie stała w boksie i wyglądała na bardzo zmęczoną. Wyciągnęłam ją na chwilę, żeby ochlapać jej nogi wodą ze szlaucha, za co była mi bardzo wdzięczna. Próbowała łapać wodę zębami i widać było, że ten zabieg przypadł jej do gustu. Złożoną ręką przemyłam jej chrapy i okolice szyi, i wróciłyśmy do boksu.
- I co z twoim treningiem Hanna? - zapytała Patrycja pękając ze śmiechu.
- Weź, daj spokój Johan oszalał.
- Mnie dzisiaj opieprzył, że siedzę, a nie wzięłam Welta. Wiem, że wziął sobie opiekę nad Bernaux do serca ale chyba przesadza.
- Chyba tak. - skrzywiłam się. Mimo założonego kapelusza, słońce odbijało się od wszystkiego co mogło i raziło mnie po oczach. - Swoją drogą, gdzie on jest?
- Chyba w biurze. My z Maxime idziemy posiedzieć na trybunach. Może się opalimy.
- Tylko się nie spalcie. - stwierdziłam i ruszyłam do biura. Czułam jak pot leje mi się po plecach.
-Johan. - facet podniósł wzrok znad papierów jak weszłam do pomieszczenia. - Jest za gorąco na trening, wezmę Nevę później. - odsunęłam sobie krzesło naprzeciwko niego, po drugiej stronie biurka i zdjęłam kapelusz. Tu było znacznie przyjemniej. - Wszyscy się pieklą, że każesz robić treningi w taki upał.
- Hannah, chcę żeby konie były w najlepszej kondycji. Jest sezon, dzięki temu, że Sham pilnowała tego wszystkiego konie mają osiągnięcia. Widziałaś ostatnie wyniki? - przytaknęłam głową.
- Jest się czym pochwalić.
- Wiem, dlatego zrobiłem rozpiskę, jednak nikt się jej nie trzyma. Jest hala, tam jest chłodniej, można trenować.
- Tak, ale ile koni zmieści Ci się na hali? Trzy? Cztery? Koń koniem, ale to są ludzie, muszą odpocząć i musisz wiedzieć, że jak Sham jest na miejscu to nie robi nikomu rozpisek, bo ufa nam jako trenerom. W tym tobie. Pomysł z rozpiską jest dobry, ale nie wziąłeś pod uwagę warunków pogodowych i tego, że każde z nas pracuje tu mimo wszystko najlepiej jak może. - Johan stuknął długopisem trzy razy o blat biurka i odłożył go.
- Chciałem was trochę przycisnąć. - mruknął. - Ale jesteście niereformowalni. - uśmiechnęłam się.
- Niech każdy robi to co robił, zapewniam , że nikt się nie będzie obijał.
- Dobra, skończę tu z tymi papierami i wyjdę im powiedzieć że już nie muszą się stosować do rozpiski, do której i tak się nie stosowali. - mrugnął do mnie jednym okiem kiedy stałam w drzwiach.